Wstaję sobie dzisiaj z rana. W zasadzie bladym świtem przed dziewiątą, kiedy nagle ktoś wali do drzwi jak szalony. Nie chce mi się wychodzić z łóżka, bo mi za dobrze jest, więc wołam współlokatora, żeby poszedł, sprawdził.
Chwilę go nie było, po czym wraca z nowinami:
- Słuchaj, gazownicy byli, powiedzieli, żebyśmy nie używali wyciągu kuchennego, kiedy pracuje piecyk gazowy, bo się zaczadzimy.
- Wiosnę mamy już, nie?
- No...
- To szybko się zorientowali, żeśmy się tutaj czadzili całą zimę.
A ja zastanawiałem się, czemu mnie tak czasami łeb boli wieczorami. Przy czym zrzucałem winę na zmęczenie zajęciami. Brawo! Jeszcze miesiąc temu nagrywałem o tym odcinek :)
Semimedic nie ma wakacji. Nigdy. Jeden ma problem z pracą, drugi z uczelnią. I obaj czujemy się, jakbyśmy spali ostatni raz pół roku temu. Przepraszamy.