Nie mam zamiaru rozpisywać się, czemu chcę zostać ratownikiem. Nikt nie ma w obowiązku tłumaczyć się mi, czy komukolwiek, dlaczego chce być prawnikiem albo kominiarzem. Z resztą nikogo to nie obchodzi. Napiszę za to o ludziach, których poznałem w szkole i pobudkach, jakie nimi kierowały podczas wyboru tej wspaniałej, choć według wielu bez przyszłościowej grupy zawodowej.
Zawsze chciałem zostać ratownikiem! - to najlepsza i najpopularniejsza wymówka. Niemniej znam bodaj jedną osobę, która naprawdę chciała zostać ratownikiem, a nie lekarzem, weterynarzem, albo fizjoterapeutą, tylko 'jakoś nie wyszło'. Będzie wspaniałym ratownikiem, jeśli tylko nie kłamie, choć może oszaleć, bo nie da się uratować wszystkich (a nawet większości).
Nie wyszło mi na medycynę/stomatologię/weterynarię etc... - to wariant dla ludzi, którzy potrafią przyznać się do porażki. Mało kto ma siłę i odwagę podnieść się i walczyć dalej o swoje (choć poznałem i takie osoby).
Zmusili mnie - biedni ludzie. Nie chodzi nawet o to, że niczym niewolnicy zostali batem i groźbą wypowiedzenia zagonieni do szkoły, lecz dlatego, że nie mają ambicji. Większość z nich to kierowcy. Skoro system się zmienia i chcą jedynie kierowcę-ratownika, to trzeba zrobić uprawnienia, a co za tym idzie, postarać się o dyplom. Trójka z tych kilku osób zmuszonych do spakowania zeszytów i długopisów do plecaka będzie znakomitymi ratownikami (a jeden mógłby zostać lekarzem).
Chciałem spróbować czegoś innego - to bardzo ciekawe osoby. Ciekawe głównie dlatego, że mają odwagę i naprawdę chcą spróbować swoich sił. Smutno mi, gdy później słyszę deklarację, że nie skończą tej szkoły (albo skończą, choć i tak nie będą pracować), bo coś jest nie tak. Bo okazuje się, że ktoś może umrzeć, leżąc u twych stóp, albo trzeba zrobić z pacjentem nieprzyjemnie wyglądające rzeczy, żeby mu pomóc. Czasem jednak i tu zdarzają się perełki lub ludzie zaprawdę zadziwiający decyzją (na przykład pani pielęgniarka, woląca zrobić sobie ratownika medycznego, niż kurs).
Całkiem przypadkiem - bo naprawdę nie wiem, co mam zrobić z życiem. Obyś się odnalazł w tym zawodzie, bo czeka cię próba jak każdego innego.
Nie wiem - ... Ja też nie. Tylko siedząc przed telewizorem i drapiąc się po brzuchu nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby iść na prawo i następnego dnia złożyć papiery. Świat i ludzie są fascynujący.
Kilka z tych wymówek to zasłona. Dla ludzi, którzy muszą coś odpokutować, bo obwiniają się za czyjąś śmierć. Nikt nie mówi tego wprost, choć rozmawiając z kimś długo i uważnie, czasem widać, że coś z tą deklaracją jest nie tak. W pewnym momencie wydawało mi się, że i ja jestem tego typu człowiekiem. To nie prawda, ale nikogo to nie obchodzi.
Do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz