piątek, 31 maja 2013

Głupi Jaś, część druga

Skoro nawet czytelnicy wstawiają komentarze z historiami o głupich Jasiach, to mam też coś, co przytrafiło się na moim dyżurze.

Przyjechał do nas rugbista. Akurat walczyli zdaje się o mistrzostwo Polski z jakimś przyjezdnym zespołem. Jeden z graczy zwichnął bark, bo kiedy podskakiwał po piłkę, gracz przeciwnej drużyny "wszedł pod niego" i nasz nieszczęśnik upadł na ramię.

Trener chodzi, wrzeszczy na personel, że jego zawodnik ma być traktowany z nawyższym szacunkiem, a zawodnik leży i ma najwyraźniej trenera gdzieś. Nawet słowem nie pisnął.

Czas nastawić staw ramienny. Trzeba znieczulić, więc oczywistą i najlepszą opcją jest N2O. Maseczka na twarz, kilka minut roboty i futbolista jedzie na rentgen kontrolny. Zanim jednak pojechał, musiał otworzyć oczy, a co się stało tuż po tym?

Rozejrzał się dookoła z błogą miną. Mlasnął dwa razy i powiedział głosem Pawła Lorocha:

- No sieeemaaaa... Jaki to zajebisty szpital jest...

Potem przez dwie godziny wychwalał, że niczego nie poczuł nawet, jak mu nastawiali.


Póki co dość o głupich (i mądrych) Jasiach.

środa, 29 maja 2013

Głupi Jaś

Kolega opowiada o jednym pacjencie po zabiegu znieczulanym podtlenkiem azotu:

Idzie taki przez korytarz, od lewej do prawej i śmieje się sam do siebie. Nagle wywalił się na podłogę. Rodzice chcieli go podnieść, a on do nich z wielkim bananem na mordzie:

- Nie... Ja poleżę...

poniedziałek, 27 maja 2013

Śniadanko

Nie byłem nigdy na oddziale psychiatrycznym. Co prawda składałem papiery do pracy w domu wariatów (nota bene mój współlokator tak pieszczotliwie nazywa nasze mieszkanie razem), ale jakoś się nie udało i widziałem jedynie z daleka jakiegoś Chucka Norrisa w oknie, bacznie obserwującego okolicę z kamienną miną. Brakowało tylko dzwonów kościelnych przy każdym jego mrugnięciu.

Z cyklu historie zasłyszane.

M. opowiada o pewnym dziadku na jej oddziale. Na nodze 'dziadzio' miał malutką rankę, ale rozdrapał ją do sporych rozmiarów (około siedmiu centymetrów). Poza tym ma też ranę na czole, bo ledwie chodzi i, nieszczęśliwie upadając, uderzył się. Dziś z samego rana M. i jej koleżanka wchodzą do sali, a dziadek wydłubał całego strupa z nogi. Sporej wielkości kawał, w ogóle wyrwany ze środka.

Siedzi i ssie go, wołając:

- Proszę mi zmienić opatrunek na czole!

Musiał mu strasznie smakować ten strup, bo nie chciał go za nic oddać. Może warto byłoby go pokroić i poczęstować pozostałych pacjentów? ;)

piątek, 17 maja 2013

Znieczulica

Rozmowa kolegi podczas zajęć praktycznych w szpitalu z pewną P.

- Co to jest? - pyta P.
- Sól fizjologiczna - odpowiada B, chociaż na pojemniku stoi jak wół.
- To anestezja, tak?

Erę metody znieczulania solą fizjologiczną uważam za rozpoczętą.

poniedziałek, 13 maja 2013

Korekty

Mamy tutaj pewną koleżankę, dość mocno poprawianą, albowiem pomijając biust, na pierwszy rzut oka widać także zrobione usta, nos, brwi. Na pewno coś by się jeszcze znalazło. Rozmawiam z pewną panią doktor.

- Podobno mam zadatki na chirurga plastycznego - śmieję się. - Powiedziała mi to jedna nauczycielka, jak na ratowniku szyliśmy świńskie nogi i założyłem śródskórny ciągły.
- Plastycznym mówisz? Możesz poćwiczyć na S. - pada propozycja.

Obserwatorzy