poniedziałek, 25 listopada 2013

Wujek został kanarem?

Miało być o odwodnieniu, ale nie chce mi się i w sumie pomyślałem, że zrobię taki typowy blogowy wpis. Znaczy o tym będzie, co robiłem, co widziałem, czego się nauczyłem.

Musiałem wstać bladym świtem (a w zasadzie to kompletnie w nocy) o 7.15, podczas gdy zasnąłem dopiero około 3. Jak mus, to mus i nie ma rady! Na zajęcia oczywiście się spóźniłem, ale prowadząca chyba bardzo mnie lubi, więc powiedziała, jak zwykle: "To był ostatni raz, Max".
Biochemia... Jeden z tych przedmiotów, na których sprzedawana jest wiedza bezużyteczna. To jest dowiedziałem się i bogatszy jestem o syntezę lipidów w organizmie i pierdoły w stylu: "Z czego zbudowana jest ściana komórkowa". Wymioty?
Może. Przynajmniej wiem, co to są kwasy omega 6, omega 3, a - i tu was zdziwię - są też omega 9. Im niższa cyfra, tym bardziej wartościowe. Jaka dla was natomiast powinna już płynąć z moich słów? Taka, że jeśli kiedyś pójdziecie do dietetyka i ten wam każe odstawić cały tłuszcz (a w zasadzie cokolwiek z listy: tłuszcze, białka, cukry, z przykazem - kompletnie odstawić), to powiedzcie mu, że taki jeden dupek z internetu kazał wam zmienić dietetyka. Tłuszcze, białka, węglowodany - wszystko jest ważne i wszystko odgrywa swoją rolę. Najważniejszą rolą tłuszczowców jest udział w tworzeniu hormonów steroidowych - testosteronu, estrogenu i tym podobnych. Brak tłuszczów w organizmie oznacza zaburzenie homeostazy i może nieść katastrofalne skutki.
Także wszystko trzeba jeść. Tylko wszystko w umiarze i zależnie od potrzeb.

Potem pojechałem do domu, żeby musieć wrócić na godzinę 15.15 na zajęcia z języka obcego... Zmieniła się nauczycielka, która chce zobaczyć, jak w ogóle wyglądam. A, że akurat gadam całkiem nieźle w 'nie naszych', to pozwalam sobie na totalne olewactwo. Zwłaszcza, że nie stawiają mi nieobecności. Bóg mnie nie kocha, ale nauczyciele i wykładowcy owszem ;)

Wsiadam do tramwaju, jadę szczęśliwy do domu, już mam wysiadać, kiedy naglę słyszę głos: "Bilet do kontroli". Normalnie bym wysiadł i nie przejmował się, ale jak tu odmówić takiemu rosłemu facetowi, który w dodatku przypomina wujka?
- Wujek? Zostałeś kanarem? - zapytałem, uważnie lustrując kamienną twarz. Wąsiska uniosły się ku górze, pan sprawdził, czy z biletem jest wszystko w porządku i oddał mi ze słowami:
- Dziękuję, mam na imię Olga i pracuję jako kontroler już kilka lat.

To chyba strasznie ciężka praca jest.

czwartek, 21 listopada 2013

Aqua de vita

O czym możemy sobie dzisiaj pogadać (lub bardziej poprawnie - co mógłbym wam przekazać) na moim blogu? Może porozmawiajmy o imprezach. Wczoraj rozmawiałem na ten temat z moim współlokatorem, który twierdzi, że na wszystkie jego dolegliwości mam jedną odpowiedź - odwodnienie. Zastanówmy się nad tym.

Nie będę przytaczał doskonale znanych faktów o tym, że człowiek to w zasadzie chodząca kałuża, gdyż składa się w około 80% z wody. To jest oczywiście duże uproszczenie. Zupełnie tak, jakby powiedzieć, że jesteśmy tak naprawdę chodzącą chmurą materii. Co oczywiście jest prawdą, natomiast gdybyśmy byli jedynie chmurą materii, moglibyśmy choćby dyfundować przez ściany. Natura tego problemu siedzi oczywiście w pewnych prawach fizycznych, którymi nie będziemy się zajmować.

Zajmiemy się wodą.

W poście o oparzeniach napisałem, że czasem lekarzom ciężko jest pojąć, jak możliwe jest przetaczanie pacjentowi tak dużych ilości płynów bez znaczącego wpływu choćby na nerki.

"To dlaczego jest tak, że kiedy zapytałem panią doktor, ile płynów przetaczamy pijanemu pacjentowi, powiedziała, że pół litra na każdy promil alkoholu we krwi?"
Ano dlatego, żeby zneutralizować najgroźniejsze działanie alkoholu na nasze komórki - dehydratację. Mówi się, że alkohol jest zabójczy dla komórek nerwowych. Drążyłem ten temat z jednym z lekarzy na pewnym SOR. Stwierdził on, że w sumie nie samo działanie toksyczne najmocniej nas interesuje, ponieważ jakoś te neurocyty się przed tym bronią, a najbardziej niszczy je wyciąganie z nich wody.

"To dlatego na kacu chce się tak mocno pić?"
Tak, dokładnie dlatego. Alkohol sam w sobie jest substancją moczopędną, więc popularny dowcip, że tak dużo się po piwie sika, żeby zrobić miejsce na drugie, nie wziął się znikąd. Przyjrzyjmy się choćby znanemu w środowisku ratowniczym alkoholowi - mannitolowi. Należy on do diuretyków osmotycznych i wykorzystujemy go (w ratownictwie) przy obrzęku mózgu. Oprócz tego znajduje zastosowanie w leczeniu chorób nerek i wymuszeniu usuwania toksyn z moczem. Im więcej pijemy, tym więcej wydalamy moczu i tym mocniej się odwadniamy.

"Co robić, żeby nie mieć kaca?"
Pić wodę zamiast alkoholu, nie przesadzać z alkoholem, kiedy już się go pije, starać się nie pić na pusty żołądek i... mieć coś do popicia. Wbrew pozorom najlepsza jest właśnie woda, chociaż słyszy się z różnych stron krzyki, że to najgorsze, czym można alkohol popijać. W sumie poza napojami izotonicznymi nie ma lepszego środka, żeby zapobiec porannym bólom głowy. Popularny jest także mit o tym, że kawa świetnie leczy z objawów kaca. Owszem, ale chwilowo, ponieważ podnosi ciśnienie krwi i poprawia pefruzję mózgową. Natomiast kawa tak samo działa moczopędnie i odwadnia. Picie samej kawy następnego dnia może mieć katastrofalne konsekwencje.

Z tego miejsca od razu pozdrawiam współlokatora, cierpiącego czasami na hercklekoty - już wiesz, czemu ;)

Na tym póki co skończymy dzisiaj. Mamy czwartek, zatem życzę udanych piątkowych imprez i pomyślnego leczenia się dnia następnego :)

piątek, 15 listopada 2013

Piekło!

Kapsaicyna jest alkaloidem stosowanym dość często w przemyśle farmaceutycznym (między innymi do maści rozgrzewających), chemicznym (gazy pieprzowe) i spożywczym (bo jak wiadomo - kebab, który nie jest ostry, to nie kebab). Jej działanie rozgrzewające polega na drażnieniu receptorów bólowych i wbrew temu, co głosi wikipedia, może trwale uszkodzić nocireceptory, powodując zaburzenia czucia przy dłuższym stosowaniu (co może wrócić po jakimś czasie lub nie).

Z różnych źródeł wiemy, że kapsaicyna może wspomagać leczenie raka, jest afrodyzjakiem, a nawet można natrafić na informacje, że niszczy pasożyty w układzie trawiennym.

Co zrobić, kiedy sos tabasco albo maść rozgrzewająca dostaną się do oka?

Niewiele możemy. Kapsaicyna rozpuszcza się w alkoholach i tłuszczach - stąd najprostszy sposób, żeby nie paliło w ustach to mozarella i wódka (pominąwszy, że piecze zawsze dwa razy). Natomiast po kontakcie ze skórą nie wyczyniamy cudów, tylko podobnie jak w przypadku oparzeń - woda (tylko z mydłem). Spłukać i... wytrzymać. Trudno, receptory są już pobudzone. Nie kombinujcie z alkoholem, masłem, nacieraniem się żółtym serem i tym podobnymi.


Na koniec pozdrowienia dla pewnego mojego kolegi, który wpadł na genialny pomysł... natarcia maścią rozgrzewającą okolic intymnych :)

wtorek, 5 listopada 2013

Pokory! Cz. 2

A teraz będzie o tym, jakim to niepokornym jestem studentem.

Dzwoni do mnie dziekanat i wywiązuje się rozmowa:

- Max! Dlaczego jeszcze nie oddałeś rentgenu do punktu medycznego?
- Jakiego rentgenu?
- Klatki piersiowej.
- Bo nie chcę!
- Masz go oddać i koniec kwestii. Inaczej będziesz miał problemy, już się prorektor pytał, gdzie jest.
- Ile razy mam wam powtarzać? Nie mam gruźlicy, ani raka. Jeszcze nie mam raka, bo mi na pewno wywołacie proces rozrostowy! Nie słyszeliście o próbie tuberkulinowej?

Zrobiłem sobie zdjęcie, żeby mieć święty spokój, bo moje logiczne argumenty nie docierały do pani sekretarki, a kiedy spotkałem prorektora, ten się tylko ze mną przywitał z uśmiechem na twarzy i jakoś go kompletnie nie obchodziło, co się z moimi papierami dzieje.

Czuję się jakiś osłabiony ostatnio... może to jednak guz w płucach?

Obserwatorzy