Miało być o odwodnieniu, ale nie chce mi się i w sumie pomyślałem, że zrobię taki typowy blogowy wpis. Znaczy o tym będzie, co robiłem, co widziałem, czego się nauczyłem.
Musiałem wstać bladym świtem (a w zasadzie to kompletnie w nocy) o 7.15, podczas gdy zasnąłem dopiero około 3. Jak mus, to mus i nie ma rady! Na zajęcia oczywiście się spóźniłem, ale prowadząca chyba bardzo mnie lubi, więc powiedziała, jak zwykle: "To był ostatni raz, Max".
Biochemia... Jeden z tych przedmiotów, na których sprzedawana jest wiedza bezużyteczna. To jest dowiedziałem się i bogatszy jestem o syntezę lipidów w organizmie i pierdoły w stylu: "Z czego zbudowana jest ściana komórkowa". Wymioty?
Może. Przynajmniej wiem, co to są kwasy omega 6, omega 3, a - i tu was zdziwię - są też omega 9. Im niższa cyfra, tym bardziej wartościowe. Jaka dla was natomiast powinna już płynąć z moich słów? Taka, że jeśli kiedyś pójdziecie do dietetyka i ten wam każe odstawić cały tłuszcz (a w zasadzie cokolwiek z listy: tłuszcze, białka, cukry, z przykazem - kompletnie odstawić), to powiedzcie mu, że taki jeden dupek z internetu kazał wam zmienić dietetyka. Tłuszcze, białka, węglowodany - wszystko jest ważne i wszystko odgrywa swoją rolę. Najważniejszą rolą tłuszczowców jest udział w tworzeniu hormonów steroidowych - testosteronu, estrogenu i tym podobnych. Brak tłuszczów w organizmie oznacza zaburzenie homeostazy i może nieść katastrofalne skutki.
Także wszystko trzeba jeść. Tylko wszystko w umiarze i zależnie od potrzeb.
Potem pojechałem do domu, żeby musieć wrócić na godzinę 15.15 na zajęcia z języka obcego... Zmieniła się nauczycielka, która chce zobaczyć, jak w ogóle wyglądam. A, że akurat gadam całkiem nieźle w 'nie naszych', to pozwalam sobie na totalne olewactwo. Zwłaszcza, że nie stawiają mi nieobecności. Bóg mnie nie kocha, ale nauczyciele i wykładowcy owszem ;)
Wsiadam do tramwaju, jadę szczęśliwy do domu, już mam wysiadać, kiedy naglę słyszę głos: "Bilet do kontroli". Normalnie bym wysiadł i nie przejmował się, ale jak tu odmówić takiemu rosłemu facetowi, który w dodatku przypomina wujka?
- Wujek? Zostałeś kanarem? - zapytałem, uważnie lustrując kamienną twarz. Wąsiska uniosły się ku górze, pan sprawdził, czy z biletem jest wszystko w porządku i oddał mi ze słowami:
- Dziękuję, mam na imię Olga i pracuję jako kontroler już kilka lat.
To chyba strasznie ciężka praca jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz