A teraz będzie o tym, jakim to niepokornym jestem studentem.
Dzwoni do mnie dziekanat i wywiązuje się rozmowa:
- Max! Dlaczego jeszcze nie oddałeś rentgenu do punktu medycznego?
- Jakiego rentgenu?
- Klatki piersiowej.
- Bo nie chcę!
- Masz go oddać i koniec kwestii. Inaczej będziesz miał problemy, już się prorektor pytał, gdzie jest.
- Ile razy mam wam powtarzać? Nie mam gruźlicy, ani raka. Jeszcze nie mam raka, bo mi na pewno wywołacie proces rozrostowy! Nie słyszeliście o próbie tuberkulinowej?
Zrobiłem sobie zdjęcie, żeby mieć święty spokój, bo moje logiczne argumenty nie docierały do pani sekretarki, a kiedy spotkałem prorektora, ten się tylko ze mną przywitał z uśmiechem na twarzy i jakoś go kompletnie nie obchodziło, co się z moimi papierami dzieje.
Czuję się jakiś osłabiony ostatnio... może to jednak guz w płucach?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz