Teraz będzie o mnie. Trochę bezpośrednio, ale poprzedni wpis musi dostać swego rodzaju komentarz. Należy się mu. A będzie o mnie, bo będzie o uczniach i studentach, oraz świeżo upieczonych ratownikach medycznych. W szkole uczą cię różnych rzeczy: bardziej, lub mniej przydatnych, ciekawych i nudnych, usłyszysz wiele wesołych zdarzeń i smutnych faktów. Zawsze, o ile używasz tych kilku kilogramów, które nosisz na szyi, coś wyniesiesz ze szkoły. Czasem zdarzy się, że będziesz myślał zbyt dużo.
Przede wszystkim każdy, kto kończy szkołę, ma przekonanie o swojej nieomylności i o tym, jak wiele już się nasłuchał, a ile się naoglądał na praktykach, to jakby boga za kostki złapał. W dodatku, jeśli ktoś miał wcześniej, przed szkołą coś wspólnego z ratownictwem, to za boga uważa się już na pierwszych zajęciach.
Ja z natury jestem zarozumiałym sukinsynem, toteż jeśli jestem czegoś pewny, wydaje się, że czasem obrażam rozmówcę. (Tu się wytłumaczę - to nie prawda, że staram się kogoś ośmieszyć. Nigdy nie rozmawiam z nikim, kogo nie szanuję, a już na pewno na jakiś temat wymagający ruszenia głową. Aczkolwiek być może mam taki sposób wypowiadania się.) Natomiast to, jak zachowują się niektórzy w i świeżo po szkole przechodzi także moje pojęcie.
Lubię myśleć, że dobrze wybierałem sobie nauczycieli. Być może zwyczajnie na świetnych pedagogów trafiałem, lecz wolę myśleć, że każdy ma takich, a tylko czasem słuchają nie tych, co potrzeba. Jeszcze lepiej wybrałem sobie miejsce praktyk. Zostałem obdarzony cenną wiedzą i już naprostowano mój kręgosłup, żebym nie miał się za omnibusa, bo zagadki i pułapki czają się wszędzie. Toteż nie staram się ferować wyroków na lewo i prawo, oraz zgodnie z pewną znaną zasadą, uważam, że najprostsze wyjaśnienie jest zawsze trafne. Bardzo pomaga w tym znajomość niektórych statystyk.
Tymczasem jeszcze kilka miesięcy temu nigdy nie pomyślałbym, że można coś łatwo, szybko i prosto, bez niepotrzebnego myślenia, ponieważ wiedza zaśmieciła mi mózg. Niestety, rozglądając się dokoła, dostrzegam, że czasem trzeba dłuższego czasu, by zmienić tok myślenia i nie szukać dziwactw. A czasem człowiek się z tego nie leczy.
Piszę to, ponieważ, o ile blog przetrwa próbę czasu, moje poglądy na pewno będą się zmieniać. Być może sam będę się dziwił temu, co napisałem kilka dni temu, a być może nawet za jakiś czas napiszę coś zupełnie odwrotnego?
Nikt nie wie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz