czwartek, 16 lutego 2012

Ba dum tss!

Ostatnio wspomniałem o strachu przed próbą defibrylacji mojej skromnej osoby. Przypomniała mi się krótka anegdota, usłyszana od kolegi ze szkoły. Brzmi następująco:

Wpływ defibrylatora na układ bodźcoprzewodzący serca jest znany. Trzask! Działa? Działa, albo nie. Tymczasem trzeba wypróbować pastucha na czymś innym. Wzięło się więc i znalazło dwóch takich, którzy po dorwaniu jakiegoś defimaxa czy innego lifepacka szukali ofiary. Nieopodal kolega ze stacji grzebał coś przy silniku. Lato, ciepło, zza spodni nieśmiało wyziera górna część przerwy międzypośladkowej, czyli pospolite dupsko.

Porozumiewawcze spojrzenie, nastawić na dziesięć dżuli, bo więcej może zwyczajnie poparzyć i...

Nogi odcięło - kolega padł na kolana, zamiast podskoczyć i malowniczo wyrżnąć głową w maskę samochodu. Odcięło jeszcze coś, bowiem smrodu opisać się nie dało. Puścił zwieracz odbytu.

Ba dum tss!

Ps. Audycja zawierała lokowanie produktu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy