sobota, 10 listopada 2012

Kosmita

Właśnie mi koleżanka opowiada, jak to jakaś tępa dzida od niej z grupy z kością wyczyniała cuda. S. stukała się kością ramienną w głowę, a R. (prowadzący) do niej, żeby przestała, bo trochę szacunku, to prawdziwa kość, jakiegoś człowieka, co ją oddał na te cele i tak dalej i daje przykład, że może to jej dziadek.

Ona, że jej dziadek żyje.

To pradziadek.

Ale on żyje.

To prapradziadek.

No, ale on też żyje!

R. sobie w głowie układa i pyta, jak to możliwe, a ona, że żyją w niebie. Oddając kość, rzuciła w zasadzie na stół, a R., że jej już nie da. No, ale jak to nie da? Ona tak nie umie pokazywać, jak nie trzyma kości w rękach.

Nie. Nie da i koniec. Trzymać ludzkie kości mogą obywatele Ziemi, a ona jest z jakiejś innej planety, na której zmarłych się kremuje, rozsypuje prochy dookoła, żeby dalej żyli w niebie.

I weź, tu mi powiedz, że wszyscy, którzy się dostaną na studia powinni być lekarzami... (Niektórzy "lekarze" w ogóle się na te studia nie powinni dostać. - przyp. Szymon)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy